Może kiedyś się obudzę...
Mamy to no co zasługujemy, albo to na co zapracujemy. Każdy dzień utwierdza mnie w przekonaniu, że kiedyś moze cos narozrabiałam i dlatego teraz jest tak jak jest. Dawno temu. Zaczęło się banalnie - jak zawsze takie historie się zaczynają -od przypadku. Koleżanka wyciągnęła mnie do knajpy -po zdanych egzaminach. Był zimny lutowy wieczór. Grupka dziewczyn siedziała w zatłoczonej knajpie. Niespodziewanie do naszego stolika podeszło kilku chłopaków. Ja raczej nie zwracałam na nich uwagi. Wzdychałam wtedy do chlopaka, którego na oczy widzialam kilka razy i nawet nie miałam odwagi podejść. Wieczór minął szybko. Koleżanki świetnie się bawiły w towarzystwie nowo poznanych chłopaków. Wrócilam do domu i starałam nie zaprzątać sobie głowy tym wieczorem. Jednakże rano zadzwonil telefon i usłyszałam w nim glos nieznajomego...czy go pamiętam ? Hmmm pamiętałam, że było kilka osób -ale konkretnie z kim rozmawialam nie miałam pojęcia. Jednak zaryzykowałam i umówiłam się na spotkanie....I to spotkanie zaważyło na całym moim obecnym życiu. Bylo to ponad 20 lat temu...